- Chyba będzie najlepiej, jak się pospieszymy. Nie mogą za nami pójść do Instytutu. - powiedziałam niepewnie, po czym zawołałam psa. Wstawił się pod moimi nogami i zapięłam mu smycz, tak dla bezpieczeństwa. Przez całą drogę powrotną milczeliśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce, starannie zamknęłam za sobą bramę i cicho przebiegliśmy do swoich pokoi. Nie miałam teraz ochoty na słuchanie morałów o tym, o której wracam. Przebrałam się, wzięłam prysznic, dałam owczarkowi pić i okryłam się kołdrą po uszy. Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, ale byłam do tego przyzwyczajona. Pozwoliłam psu wskoczyć na łóżko i spać ze mną. Nad ranem udało mi się usnąć. Wstałam dopiero późnym popołudniem. Ogarnęłam się i założyłam na siebie jakieś ciuchy.
Wyszłam do jadalni, aby coś zjeść. Większość Łowców jadła teraz obiad, a dla mnie było to tak jakby śniadanie. Nie zjadłam za dużo, w sumie jak zwykle. Kiedy usiadłam przy stole razem z innymi, natknęłam się spojrzeniem na Alec'a.
Aleks?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz