Dziewczyna wyszła a mi zostało jeszcze kilka godzin pracy. Skończyłem po północy, wyszedłem z klubu i ruszyłem w stronę instytutu. Nie śpieszyło mi się specjalnie, dlatego też szedłem bocznymi ścieżkami. Idąc koło lasku, usłyszałem szelest. Zatrzymałem się i rozejrzałem dookoła, ktoś lub coś szło przez las. Pierwsze co pomyślałem - podziemni. Wyciągnąłem sztylet i nasłuchiwałem. Przede mną stanęła dziewczyna z klubu, Jennifer. Westchnąłem cicho po czym schowałem sztylet z powrotem.
- Polujesz na mnie? - spytała z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Tsa, bo nie mam nic innego do roboty. - wywróciłem lekko oczami, jednak widząc jej minę uśmiechnąłem się. - Co tu robisz?
Jennifer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz