poniedziałek, 7 marca 2016

Od Jennifer - Do Aleksa (CD)

- Jeśli zdjęcia są wystarczająco dobre, obrabiam je i dodaję na swoją stronę, aby można było je zobaczyć i ocenić. Pozostałe albo wywołuję, albo przenoszę do innego folderu. - odpowiedziałam, jak na mnie krótko i zwięźle. W tym momencie usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam pytająco na Aleksa. Pokiwał głową i oddaliłam się od niego kawałek, aby odebrać.
- Halo? Czy rozmawiam z Jennifer Larsoon? - usłyszałam głos w słuchawce. Przełknęłam ślinę i odpowiedziałam.
- Tak. W czym mogę pomóc? - zapytałam. Pomyślałam, że być może to jakiś klient.
- Jest pani spokrewniona z Matthew'em Larsoon'em, zgadza się? - odparła lekko nerwowo kobieta w słuchawce.
- T-tak... 
- Proszona jest pani o jak najszybsze przybycie do Szpitala na ulicy Chopinowskiej 3. - słysząc to, prawie się załamałam.
- C-co się stało? Dlaczego mój brat jest w szpitalu?! - zaczęłam wypytywać. Niestety nie dostałam jasnej odpowiedzi, a kolejne ponaglenie, aby jak najszybciej tam przyjechać.
- Alec, sorry, ale muszę jechać... Nie obrazisz się? - spojrzałam na niego błagalnym tonem. Widać było po mnie, że coś jest nie tak.
- Tak, jasne. Co się stało? - spytał z troską w głosie.
- Nie ważne. Sama nawet nie wiem, o co dokładnie chodzi. Spotkamy się później. - odpowiedziałam pospiesznie, po czym pobiegłam do samochodu stojącego przed Instytutem, nie dając chłopakowi czasu na odpowiedź. Jechałam bardzo szybko, gdybym jechała szybciej zapewne sama byłabym teraz w szpitalu, spieszyłam się jak mogłam. W dziesięć minut byłam na miejscu. Wbiegłam do szpitala i, przechodząc do drugiego korytarza zobaczyłam, że wiozą mojego brata do jakiejś sali. Szybko podbiegłam i spojrzałam na pielęgniarkę go wiozącą. Był nieprzytomny.
- Matt! Co mu jest? - zapytałam spanikowana.
- Pani Jennifer Lar... - przerwałam jej w połowie zdania.
- Tak, to ja! Co mu się stało?! - zupełnie straciłam nad sobą panowanie.
- Proszę się udać do sali numer 13. Tam się pani wszystkiego dowie. - kobieta ledwo skończyła, a mnie już nie było. Dopiero, gdy weszłam, jakoś się ogarnęłam i starałam się być spokojna.
- Dzień Dobry, pani Larsson, tak? - zapytał. Po raz kolejny to słyszałam. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle przed doktorem.
- W auto osobowe pańskiego brata wjechał samochód towarowy. Przywieźliśmy go tu najszybciej jak mogliśmy, jednak jest w stanie krytycznym. Powiadomiliśmy również pańską ciotkę. - powiedział nadzwyczaj spokojnym tonem. [...]
Wróciłam do Instytutu dopiero rano. Byłam wyczerpana. Przez całą noc nie spałam, byłam u Matt'a, ale wcale nie chciało mi się spać. A raczej usnąć nie mogłam...

Aleks?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz