O poranku minąłem na korytarzu Jennifer, miała podkrążone oczy no i... najlepiej nie wyglądała.
- Coś się stało? - zadałem co najmniej głupie pytanie.
- Nie, nic. - westchnęła spuszczając głowę.
Również westchnąłem. Lekko złapałem za jej podbródek i sprawiłem że spojrzała na mnie.
- Wiesz, głupi nie jestem. Przecież widzę... - spojrzałem jej w oczy. - No ale jak nie chcesz, nie mów. - odsunąłem rękę.
Jennifer? Wybacz że tak długoo.
środa, 9 marca 2016
poniedziałek, 7 marca 2016
Od Skylar CD Dakoty
- Skylar, ale mów Sky. - Usmiechnęłam się lekko. - Miło mi cię poznać.
- Mi również. - Powoli popijałam koktajl, gdy chłopak cały czas się na mnie patrzał. Przeniosłam wzrok z niego na głąb restauracji. Nadal przeczuwałam, że ktoś mnie obserwuje. Była to dziewczyna o kolorowych włosach. Przyglądała się nam kpiąco. Gdy zauważyła, iż ja na ją skupiam wzrok, szybko odwróciła wzrok.
- Wiesz może kto to? - Spytałam chłopaka wskazując na dziewczynę.
Dakota?
- Mi również. - Powoli popijałam koktajl, gdy chłopak cały czas się na mnie patrzał. Przeniosłam wzrok z niego na głąb restauracji. Nadal przeczuwałam, że ktoś mnie obserwuje. Była to dziewczyna o kolorowych włosach. Przyglądała się nam kpiąco. Gdy zauważyła, iż ja na ją skupiam wzrok, szybko odwróciła wzrok.
- Wiesz może kto to? - Spytałam chłopaka wskazując na dziewczynę.
Dakota?
Od Dakoty cd. Skylar
Szturchnąłem Brooke w ramie. Siostra syknęła, a następnie spojrzała na mnie wkurzona. Jej wzrok mówił jedno... ,,Czego?"
- Widzisz tamtą dziewczynę przy oknie?- zapytałem wskazując na postać przy oknie.
Roo przewróciła teatralnie oczami.
- Nie, jestem ślepa i nie widzę.- warknęła.
Spojrzałem na nią poirytowany. Czy nie mogłaby być w końcu miła?! Postanowiłem jednak nic sobie nie robić z kąśliwych uwag bliźniaczki. Machnąłem ręką i kontynuowałem.
- Pamiętasz, jak twierdziłaś, że żadna dziewczyna nie będzie ze mną gadać?- zapytałem
- No...- oznajmiła krótko.
- No to patrz!- uśmiechnąłem się.
Zeskoczyłem z krzesła i powoli udałem się do stolika, przy którym znajdowała się kobieta. Czułem na sobie kpiący wzrok Brooke, a wręcz słyszałem jej śmiech. Odwróciłem się i pokazałem jej język. Odpowiedziała mi tym samym jestem. Po chwili stanąłem nad dziewczyną.
- Mogę się dosiąść?- zapytałem z uśmiechem.
Nieznajoma przytaknęła i wskazała dłonią na miejsce na przeciw siebie. Z uśmieszkiem zająłem miejsce. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Roo pije mój sok... A to żmija!
- Jestem Dakota, a ty?- zadałem pytanie.
Skylar?
Od Jennifer - Do Aleksa (CD)
- Jeśli zdjęcia są wystarczająco dobre, obrabiam je i dodaję na swoją stronę, aby można było je zobaczyć i ocenić. Pozostałe albo wywołuję, albo przenoszę do innego folderu. - odpowiedziałam, jak na mnie krótko i zwięźle. W tym momencie usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam pytająco na Aleksa. Pokiwał głową i oddaliłam się od niego kawałek, aby odebrać.
- Halo? Czy rozmawiam z Jennifer Larsoon? - usłyszałam głos w słuchawce. Przełknęłam ślinę i odpowiedziałam.
- Tak. W czym mogę pomóc? - zapytałam. Pomyślałam, że być może to jakiś klient.
- Jest pani spokrewniona z Matthew'em Larsoon'em, zgadza się? - odparła lekko nerwowo kobieta w słuchawce.
- T-tak...
- Proszona jest pani o jak najszybsze przybycie do Szpitala na ulicy Chopinowskiej 3. - słysząc to, prawie się załamałam.
- C-co się stało? Dlaczego mój brat jest w szpitalu?! - zaczęłam wypytywać. Niestety nie dostałam jasnej odpowiedzi, a kolejne ponaglenie, aby jak najszybciej tam przyjechać.
- Alec, sorry, ale muszę jechać... Nie obrazisz się? - spojrzałam na niego błagalnym tonem. Widać było po mnie, że coś jest nie tak.
- Tak, jasne. Co się stało? - spytał z troską w głosie.
- Nie ważne. Sama nawet nie wiem, o co dokładnie chodzi. Spotkamy się później. - odpowiedziałam pospiesznie, po czym pobiegłam do samochodu stojącego przed Instytutem, nie dając chłopakowi czasu na odpowiedź. Jechałam bardzo szybko, gdybym jechała szybciej zapewne sama byłabym teraz w szpitalu, spieszyłam się jak mogłam. W dziesięć minut byłam na miejscu. Wbiegłam do szpitala i, przechodząc do drugiego korytarza zobaczyłam, że wiozą mojego brata do jakiejś sali. Szybko podbiegłam i spojrzałam na pielęgniarkę go wiozącą. Był nieprzytomny.
- Matt! Co mu jest? - zapytałam spanikowana.
- Pani Jennifer Lar... - przerwałam jej w połowie zdania.
- Tak, to ja! Co mu się stało?! - zupełnie straciłam nad sobą panowanie.
- Proszę się udać do sali numer 13. Tam się pani wszystkiego dowie. - kobieta ledwo skończyła, a mnie już nie było. Dopiero, gdy weszłam, jakoś się ogarnęłam i starałam się być spokojna.
- Dzień Dobry, pani Larsson, tak? - zapytał. Po raz kolejny to słyszałam. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle przed doktorem.
- W auto osobowe pańskiego brata wjechał samochód towarowy. Przywieźliśmy go tu najszybciej jak mogliśmy, jednak jest w stanie krytycznym. Powiadomiliśmy również pańską ciotkę. - powiedział nadzwyczaj spokojnym tonem. [...]
Wróciłam do Instytutu dopiero rano. Byłam wyczerpana. Przez całą noc nie spałam, byłam u Matt'a, ale wcale nie chciało mi się spać. A raczej usnąć nie mogłam...
Aleks?
- Halo? Czy rozmawiam z Jennifer Larsoon? - usłyszałam głos w słuchawce. Przełknęłam ślinę i odpowiedziałam.
- Tak. W czym mogę pomóc? - zapytałam. Pomyślałam, że być może to jakiś klient.
- Jest pani spokrewniona z Matthew'em Larsoon'em, zgadza się? - odparła lekko nerwowo kobieta w słuchawce.
- T-tak...
- Proszona jest pani o jak najszybsze przybycie do Szpitala na ulicy Chopinowskiej 3. - słysząc to, prawie się załamałam.
- C-co się stało? Dlaczego mój brat jest w szpitalu?! - zaczęłam wypytywać. Niestety nie dostałam jasnej odpowiedzi, a kolejne ponaglenie, aby jak najszybciej tam przyjechać.
- Alec, sorry, ale muszę jechać... Nie obrazisz się? - spojrzałam na niego błagalnym tonem. Widać było po mnie, że coś jest nie tak.
- Tak, jasne. Co się stało? - spytał z troską w głosie.
- Nie ważne. Sama nawet nie wiem, o co dokładnie chodzi. Spotkamy się później. - odpowiedziałam pospiesznie, po czym pobiegłam do samochodu stojącego przed Instytutem, nie dając chłopakowi czasu na odpowiedź. Jechałam bardzo szybko, gdybym jechała szybciej zapewne sama byłabym teraz w szpitalu, spieszyłam się jak mogłam. W dziesięć minut byłam na miejscu. Wbiegłam do szpitala i, przechodząc do drugiego korytarza zobaczyłam, że wiozą mojego brata do jakiejś sali. Szybko podbiegłam i spojrzałam na pielęgniarkę go wiozącą. Był nieprzytomny.
- Matt! Co mu jest? - zapytałam spanikowana.
- Pani Jennifer Lar... - przerwałam jej w połowie zdania.
- Tak, to ja! Co mu się stało?! - zupełnie straciłam nad sobą panowanie.
- Proszę się udać do sali numer 13. Tam się pani wszystkiego dowie. - kobieta ledwo skończyła, a mnie już nie było. Dopiero, gdy weszłam, jakoś się ogarnęłam i starałam się być spokojna.
- Dzień Dobry, pani Larsson, tak? - zapytał. Po raz kolejny to słyszałam. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle przed doktorem.
- W auto osobowe pańskiego brata wjechał samochód towarowy. Przywieźliśmy go tu najszybciej jak mogliśmy, jednak jest w stanie krytycznym. Powiadomiliśmy również pańską ciotkę. - powiedział nadzwyczaj spokojnym tonem. [...]
Wróciłam do Instytutu dopiero rano. Byłam wyczerpana. Przez całą noc nie spałam, byłam u Matt'a, ale wcale nie chciało mi się spać. A raczej usnąć nie mogłam...
Aleks?
niedziela, 6 marca 2016
Od Skylar
Gwałtownie się obudziłam. Byłam strasznie spocona, a serce biło jak szalone. Nie pamiętam co mi się śniło, ale z objaw wynika, że to koszmar. Wstałam z łóżka, po czym ruszyłam do kuchni. Nalałam sobie pełną szklankę wody i ją wypiłam. Po jakimś czasie siedzenia na krześle uspokoiłam się. Na zegarze widniała godzina 8:20. Poszłam do garderoby, aby wybrać ciuchy. Wyszłam z pomieszczenia po 10 minutach, z jeansami oraz czarnym topem. Przebrałam się w łazience, gdzie następnie lekko się pomalowałam i uczesałam. Gotowa usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam szperać po internecie. Były same nudne wiadomości. Odłożyłam mojego iPhone'a i podbiegłam do lodówki, żeby zobaczyć dzisiejszy plan dnia. Do 16:30 mam wolne, gdyż wtedy mam trening. Postanowiłam, że wybiorę się do miasta. Założyłam rozpinaną bluzę oraz trampki, po czym wyszłam. [...] Siedziałam w knajpie i patrzyłam się w menu. Chciałam kupić jakiś zimny napój, ale jest ich tu sporo. Czytając każdą nazwę po kolei, co raz bardziej przeczuwałam, iż ktoś mnie obserwuje. Stanęłam wzrokiem na truskawkowym koktajlu. Podszedłam do barku i szybko go zamówiłam. Czekałam nie długo, po czym ponownie usiadłam przy oknie. Popijając zauważyłam sylwetkę osoby, która mi się przyglądała.
Ktokolwiek?
Ktokolwiek?
Od Aleksa c.d Jennifer
- No niezłe. - uśmiechnąłem się lekko.
Pies podszedł do nas i położył na trawie, Jennifer zrobiła jeszcze parę zdjęć po czym podeszła do niego i dała mu kilka smaczków.
- Sądzę że częściej będzie chciał być twoim modelem, jeśli będzie dostawał nagrodę. - uśmiechnąłem się lekko. Usiadłem koło niego a Jennifer zrobiła to samo. - Co robisz później z tymi zdjęciami? Zostawiasz na karcie pamięci, masz jakiś album czy coś?
Jennifer?
Pies podszedł do nas i położył na trawie, Jennifer zrobiła jeszcze parę zdjęć po czym podeszła do niego i dała mu kilka smaczków.
- Sądzę że częściej będzie chciał być twoim modelem, jeśli będzie dostawał nagrodę. - uśmiechnąłem się lekko. Usiadłem koło niego a Jennifer zrobiła to samo. - Co robisz później z tymi zdjęciami? Zostawiasz na karcie pamięci, masz jakiś album czy coś?
Jennifer?
Od Jennifer - Do Aleksa (CD)
- Mhm... Często tu jesteś? - zapytałam, patrząc w horyzont. Po chwili przeniosłam swoje spojrzenie na Alec'a, który z błyskiem w oczach przyglądał się Rezonowi.
- Kiedy mam czas. Czyli rzadko. - odparł, cicho wzdychając. Chwilę potem wyciągnęłam z torby aparat i podeszłam do chłopaka.
- Nie masz nic przeciwko, żebym zrobiła parę zdjęć twojemu psu? - spojrzałam na niego mym przekonująco - słodkim wzrokiem.
- Okej, rób ile chcesz. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się pod nosem i zrobiłam typową pozycję dla fotografa, czyli pochylenie się do tyłu, z jedną nogą wysuniętą w przód. Porobiłam parę zdjęć a następnie pokazałam je Aleksowi.
Alec?
- Kiedy mam czas. Czyli rzadko. - odparł, cicho wzdychając. Chwilę potem wyciągnęłam z torby aparat i podeszłam do chłopaka.
- Nie masz nic przeciwko, żebym zrobiła parę zdjęć twojemu psu? - spojrzałam na niego mym przekonująco - słodkim wzrokiem.
- Okej, rób ile chcesz. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się pod nosem i zrobiłam typową pozycję dla fotografa, czyli pochylenie się do tyłu, z jedną nogą wysuniętą w przód. Porobiłam parę zdjęć a następnie pokazałam je Aleksowi.
Alec?
Subskrybuj:
Posty (Atom)